Szeroka, wysunięta, nienaturalnie rozrośnięta szczęka. Przerwy między zębami. Wypryski… To typowa twarz „koksiarza”. Dopóki bierze sterydy, zachowuje się jak młody, podniecony byczek. Gdy przestaje brać, w najlepszym wypadku staje się impotentem. Wielu ludziom trudno pojąć, dlaczego to co, wielkie, twarde, nabrzmiałe, z fioletowymi pulsującymi żyłami – powoduje u niektórych taką fascynację. A jednak wybujałe bicepsy i uda jak rzepy, to marzenie wielu młodych chłopców.
– Zanim zacząłem brać anaboliki, wyglądałem jak „półdupek zza krzaka”. Teraz moje ramiona w obwodzie, bez napompowania, mają 47 cm – mówi z satysfakcją 19-letni Darek. Wierzy, że duże mięśnie mają w życiu człowieka wyjątkowe znaczenie. On i jemu podobni, dla kilku centymetrów w barkach, wstrzykną sobie lub zjedzą najgorsze świństwo. Nawet gdyby miało ich to zabić.
Mirek kulturystykę uprawia już od kilku lat. – Jako szesnastolatek miałem fioła na punkcie klaty i trenowałem po kilka godzin dziennie. Ale treningi nie dawały takich efektów jak się spodziewałem. Nie mogłem osiągnąć muskulatury, jaką widziałem u innych, starszych kulturystów.
Młody człowiek szybko się dowiaduje, że wszystko da się zrobić, ale musi „koksować”. – Chłopakom, którzy przychodzą na siłownię się spieszy. Chcą bardzo szybko wyglądać tak, jak Arnold Schwarzenegger. Przychodzą zimą, by latem chwalić się na basenie masą mięśniową. I szybko dowiadują się, jak mogą to zrobić. Sterydy są bardzo łatwo dostępne. Można je bez żadnego problemu kupić w Internecie, a także w niektórych siłowniach i sklepach z odżywkami dla sportowców (spod lady) – mówi Konrad. B., właściciel siłowni. – Tym młodym chłopakom się wydaje, że jak będą więksi i silniejsi, to lepiej dadzą sobie radę w życiu. Chcą się poczuć pewniej. Dla nich mięśnie to oznaka siły, męskości, odwagi i władzy.
Marek ma 21 lat. Jest ochroniarzem. „Koksuje”, bo wszyscy „koksują”. Efekty? – Wcale nie są natychmiastowe, jak niektórzy opowiadają. To zależy od tego, co się bierze. Dobre sterydy, nie zanieczyszczone chemicznie są drogie, więc kupuje się tańsze polskie albo sprowadzane ze Wschodu, z Ukrainy albo krajów azjatyckich. Od lat dużym wzięciem cieszą się sterydy weterynaryjne dla byków, koni wyścigowych czy nawet świń.
O tym, co potrafią uczynić z ciałem pochodne testosteronu, krążą w każdej siłowni legendy. – Głównym tematem szatniowych rozmów, oprócz dowcipów o blondynkach, są właśnie sterydy.
– W kiblach chłopcy robią sobie zastrzyki i chwalą się nowymi farmaceutycznymi zdobyczami – mówi Irek, który przez kilka lat handlował anabolikami. – Raz, pamiętam, sprzedałem pewien specyfik otłuszczonemu grubasowi. Nasłuchał się tych opowieści i zapragnął mieć ciałko jak Adonis. Tłumaczyłem mu, że najpierw powinien się odchudzić, ale miał to gdzieś. W parę miesięcy rozrósł się tak bardzo, że wyglądał jak hipopotam. Był pomarszczony i łysy. Miał poważne kłopoty z sercem. Jakiś czas potem przekręcił się na zawał.
Od wielu lat, niezmiennie jednym z popularniejszych specyfików jest metanabol, który jak większość sterydów jest pochodną testosteronu (męskiego hormonu płciowego, produkowanego przez jądra) syntetyzowanym w laboratorium. – Oni to łykają jak landrynki, bez chwili zastanowienia – mówi Irek. Jego zdaniem sterydy uzależniają psychicznie, jak większość narkotyków czy psychotropów. – Miałem klientów, którzy popadli w obsesję na punkcie swojej masy. Od rana do wieczora pozowali i napinali się do lustra. Myśleli tylko o tym, jak być jeszcze większym. Uzależnienie wzmaga też jeden z mitów o sterydach, że jak się przestanie brać, to mięśnie zupełnie „sflaczeją”.
Sterydy anaboliczne bierze się zazwyczaj seriami, powoli zwiększając dawki. – Powinno się je brać razem z odżywkami. Zwiększają syntezę białek, dlatego też, by osiągnąć dobre efekty, trzeba dostarczać organizmowi dużo wysokoenergetycznych, białkowych preparatów. Niezbędne są też aminokwasy, witaminy oraz mikro i makroelementy. A większość chłopaków nie ma kasy, by regularnie brać odżywki, które są drogie. Więc często można zobaczyć, jak jedzą ryż, który przynoszą sobie na siłownię w słoiczkach – mówi Konrad. B.