Główna Zdrowie Witamin B na pryszcze

Witamin B na pryszcze

przez CIEMNA STRONA MOCY
2,6K wyświetlenia

 

 

Trądzik występuje zazwyczaj w tych miejscach, w których obecne są gruczoły łojowe, zatem najbardziej narażona jest okolica twarzy i pleców. Za występowanie trądziku hormonalnego odpowiadają hormony płowe: androgeny (męskie hormony płciowe) i estrogeny (żeńskie hormony płciowe). Dlatego też wyróżnia się dwa rodzaje trądziku hormonalnego: trądzik androgenny i estrogenny. Każdy z nich ma nieco inaczej wyglądające symptomy (zdecydowanie więcej osób cierpi na trądzik androgenny). Wszystko wskazuje na to, że główną winą za pojawianie się objawów trądziku należy obarczać najsilniejszy, męski hormon płciowy – dihydrotestosteron (DHT), powstający w komórkach skóry, w tym – w komórkach gruczołów łojowych (sebocytach), z testosteronu (słabszy androgen) – w efekcie przekształcenia, katalizowanego przez enzym – 5 alfa reduktazę. DHT (ale również i inne androgeny) wiąże się w komórkach gruczołów łojowych z receptorami androgenowymi (AR) – czynnikami transkrypcyjnymi, pobudzającymi – po przyłączeniu cząsteczek hormonów – geny do produkcji rozmaity białek komórkowych. Tak powstają zarówno różne białka sygnałowe, jak też strukturalne i enzymatyczne. Białka sygnałowe – to np. różne czynniki wzrostowe, aktywujące kolejne czynniki transkrypcyjne i pobudzające geny do produkcji kolejnych białek, a także stymulujące proliferację – rozmnażanie młodych komórek gruczołów łojowych – oraz ich różnicowanie do dojrzałych sebocytów. A ponieważ białka strukturalne nadają objętość mnożącym się komórkom, dlatego pod wpływem androgenów dochodzi powiększenia masy gruczołów łojowych. Natomiast białka enzymatyczne katalizują produkcję łoju, który powstaje teraz w dużej obfitości i wydostaje się na powierzchnię skóry. Produkcja i wydzielanie łoju jest normalnym zjawiskiem fizjologicznym, zaś sam łój – w odpowiedniej ilości – jest niezbędny do utrzymania prawidłowego stanu skóry. Problemów przysparza dopiero jego nadmiar, będący efektem wzmożonej aktywności androgenów. Łój jest konglomeratem różnych związków tłuszczowych, rozkładanych przez drobnoustroje (grzyby i bakterie, egzystujące normalnie na powierzchni skóry) do krótkołańcuchowych kwasów tłuszczowych, podrażniających naskórek. Naskórek chroni skórę przed związkami drażniącymi w ten sposób, że jego komórki (keratynocyty) produkują specjalne białka, tworzące ochronną warstwę rogową, z których najważniejszym jest keratyna. Kiedy łoju powstaje i wydziela się bardzo dużo (łojotok), wtedy drobnoustroje produkują dużo drażniących kwasów, zaś keratynocyty – dużo ochronnych białek rogowej warstwy naskórka. Produkcja tych białek jest też wzmagana przez androgeny, które – jak pamiętamy – generalnie pobudzają syntezę tego typu związków w komórkach skóry. (Nie tylko zresztą tutaj, ale i w całym organizmie.) Również – przez mediatory stanu zapalnego, takie jak np. interleukina 1 (IL-1), uwalniane w efekcie działania bodźców podrażniających.

 

W tej sytuacji zdarza się niemal nagminnie, że zrogowaciałe białka zapychają przewody wyprowadzające gruczołów łojowych, uniemożliwiając odprowadzenie łoju na powierzchnię skóry. Teraz, w zaczopowanych gruczołach relatywnie łatwo rozwijają się wspominane drobnoustroje, które inicjują stan zapalny i prowokują pojawienie nieestetycznych, bolących wyprysków. W rozwoju trądziku u kobiet największe znaczenie wydaje się mieć bezwzględna ilość produkowanych przez ich organizmy androgenów. Natomiast u mężczyzn – ilość również, ale – przede wszystkim – determinowana genetycznie, osobnicza wrażliwość na te hormony. Postuluje się, że gruczoły łojowe młodzieńców ze skłonnościami do cery trądzikowej mogą zawierać więcej receptorów androgenowych, wrażliwszych przy tym na męskie hormony płciowe, jak również – więcej molekuł 5 alfa reduktazy – przekształcającej testosteron w aktywniejszy DHT. Zmiany skórne pojawiają się konsekwencji niedoboru czterech, spośród pięciu wymienionych na wstępie witamin – B2, B6, PP i B5. Z czego, z objawami łojotokowego zapalenia skóry spotykamy się głównie w przypadku braku witaminy B2 i B6. I chociaż zjawiska te poznaliśmy już w pierwszej połowie 20-tego wieku, to do dania dzisiejszego ich mechanizmy pozostają niejasne. Już w pierwszych latach badań relacji – pomiędzy witaminami a cerą – zaobserwowano, że skórne efekty niedoboru czynników z grupy B mogą być częściowo znoszone poprzez suplementację nienasyconych kwasów tłuszczowych. To sugerowało, że dużą rolę odgrywają tutaj funkcje tych witamin, związane z produkcją tego typu kwasów.Nienasycone kwasy tłuszczowe są bowiem zarówno składnikami warstwy rogowej naskórka, jak też i łoju. W przypadku ich niedoboru – warstwa rogowa i łój tracą swe prawidłowe właściwości i łatwiej czopują ujścia gruczołów. Powstaje też więcej łoju, gdyż kwasy te działają w gruczołach łojowych podobnie, lecz przeciwstawnie do androgenów. Wpływają tutaj na geny, wiążąc się z czynnikami transkrypcyjnymi, nazywanymi receptorami proliferatorów peroksysomów (PPAR), co hamuje produkcję łoju i wywołuje efekt przeciwzapalny. Są też prekursorami hormonów tkankowych, modulujących proces zapalny oraz odpowiedź immunologiczną, dzięki czemu ograniczają produkcję mediatorów stanu zapalnego (między innymi – wspominanej wyżej IL-1) oraz pobudzają aktywność komórek układu odpornościowego.

 

Przy niedoborze nienasyconych kwasów tłuszczowych – jak dowiodły badania – łatwiej rozwija się zakażenie i stan zapalny gruczołów łojowych.Efekt antyandrogenny, czyli przeciwstawny do męskich hormonów płciowych, działania nienasyconych kwasów tłuszczowych nie ogranicza się tylko do aspektu bezpośredniego hamowania produkcji łoju… Okazuje się, że niektóre z tych kwasów są silnymi inhibitorami (blokerami) 5 alfa reduktazy, hamującymi przemianę słabego testosteronu w silny DHT. Dowiedziono również, że wielonienasycone kwasy tłuszczowe szeregu omega 6, w przeciwieństwie do kwasów nasyconych i jednonienasyconych, obniżają poziom testosteronu, co zapewne również przyczynia się do zmniejszenia podatności na zmiany trądzikowe. Kwasy te działają tutaj prawdopodobnie za pośrednictwem wspominanych wyżej receptorów PPAR oraz tzw. receptorów kannabinoidowych, zlokalizowanych w męskich gonadach (jądrach) i w przysadce mózgowej. (Mechanizmy regulujące produkcję testosteronu wyjaśniam szczegółowo w dalszej części tego opracowania.) Badania pokazują, że takie komórki, dla których produkcja związków tłuszczowych (lipidowych) ma fundamentalne znaczenie, jak np. keratynocyty czy sebocyty, chętniej wytwarzają te związki w swoim wnętrzu, aniżeli pobierają z pożywienia. Wymienione wyżej witaminy katalizują właśnie produkcję nienasyconych kwasów tłuszczowych i innych lipidów, ważnych dla prawidłowych właściwości warstwy rogowej i łoju, takich jak np. skwalen, cholesterol i podobne do niego związki, nazywane steroidami. Cholesterol i steroidy warunkują np. – wspólnie z nienasyconymi kwasami tłuszczowymi – odpowiednią płynność łoju, podczas gdy skwalen działa bakterio- i grzybobójczo, zapobiegając tworzeniu związków drażniących oraz rozwojowi zakażeń i stanów zapalnych.

 

Przeanalizujmy teraz w jaki sposób współpracują ze sobą  w tych procesach – nasze witaminy. Witamina B5 dowozi półprodukty do produkcji lipidów, witamina PP i B2 katalizują tę produkcję, witamina B6 odtwarza pulę witaminy PP, zaś B1 przekształca ją w formę aktywnego metabolicznie koenzymu. Funkcje witaminy PP i B2 wspomaga tu jeszcze biotyna – kolejna witamina z grupy B (B7), pomijana – niestety – w podstawowej kompozycji B kompleks. Jednakże, z powodu braku pewnych enzymów, komórki naszego ciała nie potrafią syntetyzować niektórych, ważnych kwasów tłuszczowych. Chodzi tutaj o tzw. niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe (NNKT), które musimy dostarczać wraz z pożywieniem i które, z uwagi na ten fakt, nazwane zostały nawet – witaminą F. To właśnie z tego powodu – niedobór witaminy F odbija się tak samo niekorzystnie na stanie naszej cery, jak niedobór witamin z grupy B. I to też dlatego – dowóz NNKT łagodzi skórne objawy niedoboru tychże witamin. Tu warto zaznaczyć, że – od samego początku – obserwowano szczególnie ścisłe relacje, zachodzące pomiędzy stanem naszej cery a poziomami witamin: B2, B6 i F. W przypadku niedoboru każdego z tych trzech czynników – dochodziło, między innymi, do łojotokowego zapalenia skóry. Te stare obserwacje znajdują dzisiaj dodatkowe wytłumaczenie. Czytaliśmy przed chwilą, że niektóre nienasycone kwasy tłuszczowe hamują aktywność 5 alfa reduktazy, przez co ograniczają przemianę słabego testosteronu do silnego DHT. Współczesne badania udowodniły, że – dokładnie w ten sam sposób – działa również witamina B2. Tak więc witamina ta współpracuje na tym polu z kwasami tłuszczowymi i wspólnie z nimi ogranicza rozwój zmian skórnych, wynikających z nadmiernej aktywności androgenów. Niedawno zaobserwowano jeszcze jedno, niezwykle ciekawe zjawisko: witamina B6 wykazuje antagonizm względem receptora androgenowego. Chodzi tutaj o to, że witamina nasza wiąże receptory androgenowe – a tym samym – blokuje do nich dostęp androgenom, przez co zmniejsza wrażliwość keratynocytów i sebocytów na te hormony. Widzimy więc, że – tym sposobem – witamina B6 wzmacnia antyandrogenne właściwości witaminy B2 i wielonienasyconych kwasów tłuszczowych. I w tym miejscu powinniśmy właśnie powtórzyć pytanie ze wstępu: skoro wszystko wygląda tak pięknie, to dlaczego – przy bardzo wysokim dawkowaniu – zdarza się, że kompleks witamin B – zamiast znosić – nasila objawy trądziku? Wydaje się, że wszystkiemu winny jest pewien, znamienny fakt: witaminy z grupy B wpływają dodatnio na produkcję androgenów – a w konsekwencji – podnoszą poziom testosteronu. Musimy bowiem pamiętać, że wiele etapów syntezy androgenów, które są ze swej natury chemicznej steroidami, pokrywa się z etapami produkcji wspominanego wcześniej – czy to skwalenu, czy cholesterolu, a co za tym idzie – jest katalizowanych przez nasze witaminy.

 

Witaminy z grupy B ingerują też w mechanizmy kontroli syntezy testosteronu.Syntezę testosteronu reguluje bowiem złożony układ, nazywany osią podwzgórze-przysadka-gonada. Podwzgórze to jeden z ośrodków mózgowych, wytwarzający tzw. hormony uwalniające, między innymi – gonadoliberynę, czyli hormon uwalniający gonadotropiny – GnRH. GnRH oddziałuje z kolei na przysadkę mózgową (mały gruczoł, usytuowany w mózgu), pobudzając ją do produkcji i uwalniania gonadotropin. Dopiero uwolnione do krwiobiegu gonadotropiny – lutropina (LH) i folitropina (FSH) – docierają do jąder i pobudzają w ich komórkach produkcję plemników i testosteronu.Jądra też wydzielają wyprodukowany testosteron do krwi. W ten sposób hormon nasz dociera do wszystkich tkanek ciała i pobudza np. rozwój gruczołów łojowych i muskulatury. Przenika także do mózgu – do podwzgórza i przysadki mózgowej – gdzie (sam lub poprzez swoje metabolity – estradiol i DHT) hamuje uwalnianie GnRH oraz LH i FSH. Zjawisko to nazywamy mechanizmem ujemnego sprzężenia zwrotnego.Podwzgórze pozostaje pod kontrolą wyższych ośrodków mózgowych – tzw. ośrodków ponadpodwzgórzowych. Ośrodki te, wraz z podwzgórzem, tworzą tzw. generator pulsów GnRH. Hormon ten pobudza bowiem przysadkę do uwalniania gonadotropin jedynie wtedy, kiedy podwzgórze wyrzuca jego porcje pulsacyjnie – co jakiś czas. Częstotliwość tych pulsów regulowana jest przez dobowe i sezonowe rytmy biologiczne, w czym wiodącą rolę ogrywają neuroprzekaźniki ośrodków ponadpodwzgórzowych. I tak, kiedy np. noradrenalina pobudza, to serotonina hamuje wyrzut GnRH (w regulacji tej bierze oczywiście udział znacznie większa liczba neuroprzekaźników). Neuroprzekaźniki odpowiadają też za uruchomienie generatora pod wpływem erotycznych bodźców wzrokowych, dotykowych, węchowych czy słuchowych. Na tej właśnie zasadzie dochodzi do wzrostu poziomu testosteronu na skutek zbliżenia intymnego czy nawet oglądania pornografii. Neuroprzekaźniki pośredniczą też w ujemnej regulacji generatora, na przykład w odpowiedzi na stres. I to właśnie generator pulsów GnRH jest jednym z tych miejsc osi podwzgórze-przysadka-gonada, w którym znajdują punkt uchwytu niektóre składniki pokarmowe, wpływające na syntezę testosteronu…

 

Komplex witamin z grupy B mogą podnosić w organizmie poziom testosteronu, jak również – innych androgenów, czyli działać jako tzw. boostery testosteronu.Niedobór witaminy B1 (tiaminy) prowadzi do zaniku jąder i zahamowania produkcji testosteronu. Podawanie witaminy B1 aktywizuje czynności gonad i pobudza produkcję hormonów płciowych. Obserwacje wskazują, że pobudzający wpływ tiaminy na jądra i testosteron odbywa się głównie za pośrednictwem przysadki. Okazuje się bowiem, że witamina ta jest niezbędna do uwalniania gonadotropin. Niestety, jak dotąd, zjawiska tego nie udało się w pełni wytłumaczyć… Ponieważ ustalono jednak, że – poza rolą koenzymu w procesach biochemicznych – witamina B1 pełni jednocześnie niezależną funkcję neuroprzekaźnika, dlatego podejrzewa się, iż może ona oddziaływać bezpośrednio na generator pulsów GnRH, podobnie jak np. noradrenalina. Tiamina jest też najważniejszym koenzymem w reakcjach katalizujących metabolizm glukozy – najważniejszego czynnika pokarmowego, podnoszącego poziom testosteronu. Glukoza oddziałuje prawdopodobnie bezpośrednio i pośrednio na generator pulsów GnRH, jak również podnosi poziom IGF – hormonu stymulującego w jądrach syntezę testosteronu. IGF warunkuje przenoszenie glukozy do komórek jąder oraz pobudza ich metabolizm, wzrost i rozmnażanie; zwiększa liczbę receptorów dla gonadotropin w błonach komórkowych oraz reguluje dodatnio szlaki sygnałowe tych hormonów, a ostatecznie – wzmacnia efekty ich działania w jądrach, intensyfikując proces syntezy testosteronu. Natomiast tiamina, poza udziałem w metabolizmie glukozy, wspomaga również jej czynności w sferze hormonalnej – zwiększa poziom i aktywność IGF. Fakt ten może okazać się istotny w kontekście dzisiejszych rozważań, gdyż IGF należy najprawdopodobniej do grupy tych, wspominanych wyżej czynników wzrostowych, za pośrednictwem których androgeny powiększają i pobudzają gruczoły łojowe. Witamina B1 pośredniczy też w przemianie witaminy PP do jej aktywnej formy – koenzymu NADPH – katalizującego wszystkie, strategiczne etapy syntezy testosteronu. Tiamina uczestniczy w wątrobie, w mechanizmie dezaktywacji i eliminacji estradiolu i innych estrogenów – żeńskich hormonów płciowych. W schorzeniach wątroby, przebiegających z niedoborem witaminy B1 i innych witamin z grupy B, dochodzi do hamowania eliminacji estradiolu, wzrostu poziomu tego hormonu we krwi i rozwoju ginekomastii – kobiecego wyglądu męskich piersi. Niekomfortową sytuację pogłębia fakt, że estradiol pobudza w wątrobie produkcję białek wiążących hormony płciowe – SHBG. A że białka te dezaktywują głównie testosteron, dlatego – w przypadku wyższego poziomu estradiolu i (co za tym idzie) SHBG – dochodzi do obniżenia puli wolnego, aktywnego metabolicznie hormonu. Estradiol jest jednocześnie tą pochodną testosteronu, która najsilniej hamuje generator pulsów GnRH i najbardziej obniża produkcję testosteronu w mechanizmie ujemnego sprzężenia zwrotnego. Możliwe więc, że tiamina pobudza wydzielanie gonadotropin, czynności jader oraz produkcję i aktywność testosteronu, również na drodze przyspieszania eliminacji estradiolu.

 

Witamina B2 (ryboflawina) zgodnie z pojawiającymi się w literaturze opiniami, jest czynnikiem podnoszącym poziom testosteronu. Jak już wiemy: ryboflawina blokuje 5 alfa reduktazę – enzym przekształcający testosteron w dihydrotestosteron (DHT). A że DHT to, obok estradiolu, drugi metabolit testosteronu, silnie hamujący jego produkcję w mechanizmie ujemnego sprzężenia zwrotnego, dlatego wszystkie blokery DHT, jak np. palma sabalowa, podnoszą poziom testosteronu. Nie wolno też zapominać, że witamina B2 ściśle współpracuje z PP w strategicznych etapach syntezy testosteronu. Witamina PP (B3) w postaci swoich dwóch, aktywnych biologicznie koenzymów – NADPH i NADH (szczególnie – tego pierwszego) – katalizuje prawie wszystkie etapy syntezy testosteronu. Na niektórych etapach, kluczowych dla całości tego procesu, współpracuje ściśle – o czym już była mowa – z witaminą B2. Bez wątpienia, z tego właśnie powodu, w badaniach – witamina PP działała pobudzająco na gruczoły płciowe. W związku z tym, uważa się, że suplementacja witaminy PP jest zabiegiem dietetycznym, szczególnie sprzyjającym podnoszeniu poziomu testosteronu. Jeden z koenzymów tej witaminy aktywuje też 5 alfa reduktazę – a tym samym – katalizuje produkcję DHT, co również może nieść ‘nieciekawe’ konsekwencje dla stanu naszej cery. Również witamina B5 (kwas pantotenowy) zaliczana jest do czynników pokarmowych, wpływających pozytywnie na produkcję naszego hormonu.

 

Jak dowiodły badania niedobór kwasu pantotenowego prowadzi do spadku poziomu testosteronu.Testosteron powstaje w komórkach jąder na dwa sposoby: albo z cholesterolu (sposób prostszy), albo z kwasu octowego (sposób bardziej skomplikowany). Wykorzystując metody radiologiczne, dowiedziono, że ten drugi proces jest ważniejszy i że ulega znacznemu wzmożeniu po stymulacji jąder gonadotropinami. W syntezie testosteronu z octanu niezwykle istotną rolę odgrywa właśnie witamina B5, działająca w formie aktywnego biologicznie koenzymu A (CoA). Wnikanie cholesterolu do komórek jąder oraz jego transport w obrębie przedziałów komórkowych ma strategiczne znaczenie dla syntezy testosteronu. Wystarczy powiedzieć, że gonadotropiny – pobudzając produkcję naszego hormonu w jądrach – najpierw pobudzają właśnie procesy związane z napływem i dystrybucją cholesterolu. Natomiast koenzym A jest ważnym elementem kompleksu enzymatycznego ACAT, zaangażowanego w wewnątrzkomórkową dystrybucję cholesterolu. Koenzym A ma również ogromne znaczenie dla wewnątrzkomórkowego transportu kwasów tłuszczowych. Natomiast, jak pamiętamy z informacji zamieszczonej wyżej, nasycone i jednonienasycone kwasy tłuszczowe – w przeciwieństwie do wielonienasyconych szeregu omega 6 – są stymulatorami syntezy testosteronu. Jeżeli jednak powrócimy do wcześniejszych informacji, dotyczących udziału kwasów tłuszczowych i cholesterolu w utrzymaniu prawidłowych właściwości warstwy rogowej i łoju, dojdziemy do wniosku, że funkcja witaminy B5 – jako transportera tych związków – niesie też niewątpliwy pożytek dla zdrowia skóry i stanu naszej cery. W piśmiennictwie możemy spotkać opinie, że również witamina B6 (pirydoksyna) sprzyja wzrostowi poziomu testosteronu. Wprawdzie pirydoksyna odtwarza zasoby witaminy PP oraz katalizuje w mózgu procesy związane z syntezą neuroprzekaźników, regulujących pracę generatora pulsów GnRH, to jednak wydaje się, że jej wpływ na syntezę testosteronu ma nieco szerszy aspekt… Jak pamiętamy – witamina B6 wiąże receptory, blokując dostęp do nich właściwym hormonom. Dotyczy to receptorów estrogenowych, progesteronowych i androgenowych. Nietrudno zgadnąć, że – kiedy pirydoksyna zablokuje receptory estrogenowe i androgenowe w podwzgórzu i przysadce – zaburzy mechanizm ujemnego sprzężenia zwrotnego, a tym samym – pobudzi wydzielanie gonadotropin i podniesie poziom testosteronu. Widzimy więc, że witaminy z grupy B stanowią taką grupę środków leczniczych, stosowanych pomocniczo w terapii trądziku, dla których istnienie przedział skutecznych dawek, nazywany ‘okienkiem terapeutycznym.

 

Jakie dobowe dawki, jakich witamin B, stosowano z wysoką skutecznością w leczeniu łojotokowego zapalenia skóry, w okresie poprzedzającym wprowadzenie na rynek nowoczesnych leków przeciwtrądzikowych:

witamina B2 – 5-15 mg,
witamina B6 – 50 mg,
biotyna – 5-10 mg.

 

Jak widać inne witaminy B nie dawały tutaj wyraźnej poprawy, chociaż dodatek B5 i PP miał zapobiegać tworzeniu się blizn z miejscach zajętych przez trądzik. Najmniejszy udział wnosiła w leczenie łojotoku witamina B1, niemniej zawsze uważano, że podstawowe witaminy z grupy B należy podawać w kompleksie, aby nie zakłócać szlaków metabolicznych, w których związki te współdziałają. Niemniej, po przeanalizowaniu powyższych informacji, dojdziemy do wniosku, że to głównie nadmiar B1, poprzez dodatni wpływ na IGF i testosteron, może być przyczyną ewentualnego pogorszenia się stanu cery, na skutek przedawkowania kompozycji B kompleks. Jeżeli więc stosujemy ‘na trądzik’ preparat Vitaminum B compositum, to lepiej chyba pozostać przy bezpiecznej dawce – 1 drażetki dziennie, natomiast zaopatrzyć się dodatkowo w witaminę B2, B6 i biotynę, i uzupełniać je do optymalnego, nakreślonego wyżej poziomu. Zastanawiam się również, czy nie lepiej zastąpić jednak Vitaminum B compositum (dokupując B2, B6 i biotynę) – Bio-Silica – kompleksową kompozycją mineralno-ziołowo-witaminową, zestawiającą  obok kompleksu B  również i inne, rozmaite składniki pokarmowe, ktore mają dobroczynne działanie na stan naszej  skóry.

Powiązane artykuły

Zostaw komentarz