Badania pokazują, że prawie wszystkie osoby, które stosują sterydy anaboliczne, robią to na własną rękę i nie mają dostępu do żadnej opieki zdrowotnej, ponieważ uważają, że lekarze są bardzo negatywnie nastawieni w kwestii stosowania sterydów. Póki co naukowcom nie udało się opracować syntetycznych sterydów, które działałyby wybiórczo, np. decydowały tylko o przyroście siły, masy ciała. Dzieje się tak, ponieważ wszystkie sterydy są metabolizowane, czyli podlegają przemianie materii, a produkty tej przemiany szkodzą organizmowi. Oczywiście, np. kulturyści, nastawieni na szybkie kształtowanie sylwetki, nie będą się zastanawiać nad późnymi konsekwencjami działania takich preparatów. Stosowanie sterydów anabolicznych przez osoby uprawiające sport dla własnej przyjemności nie jest zabronione. Tu nie ma sztabu specjalistów, który będą regulowali dawki sterydów. Kulturyści amatorzy biorą to, co wpadnie im w ręce lub też to, na co ich stać. I to właśnie budzi największy niepokój lekarzy.
W opisanych poniżej badaniach nie uwzględniono osób zawodowo uprawiających sport, gdzie stosowanie podobnych preparatów jest na porządku dziennym. Nie należy myśleć, że zawodnik wspomagany farmakologicznie musi mieć muskulaturę i gabaryty Mariusza Pudzianowskiego. Osoby uprawiające dyscypliny wytrzymałościowe mogą wyglądać niepozornie: masa ciała oscylującą wokół 50-70 kg (np. kolarze górscy, maratończycy, wrotkarze, narciarze, pływacy, triathloniści, bokserzy; zapaśnicy, judocy, tajbokserzy, zawodnicy MMA z niskich klas wagowych).
Duża masa mięśniowa jest spalana przy długotrwałym wysiłku (szczególnie wielogodzinnym), dodatkowo każdy dodatkowy kilogram masy jest balastem np. w maratonie czy jeździe na rowerze. W sportach walki każdy dodatkowy kilogram przy ważeniu oznacza walczenie w gorszych warunkach (z silniejszymi i wyższymi zawodnikami). Również wielu zawodników podnoszenia ciężarów nie dysponuje ogromną masą mięśniową (jak kulturyści), co wcale nie znaczy, że te osoby nie miały do czynienia z dopingiem.
Doping obejmuje wszelkiego rodzaju preparaty – począwszy od sterydów anaboliczno-androgennych, środków pobudzających/narkotyków (np. amfetamina, haszysz, morfina, kokaina, efedryna, etilefrine), hormonów peptydowych (np. EPO, insulina, hormon wzrostu, hCG, ACTH), diuretyków (np. furosemid), środków maskujących (np. dextran, probenecid) przez beta-blokery (np. acebutolol, metoprolol), a skończywszy na środkach antyestrogenowych (np. clomid, tamoxifen, anastrazol, letrozol, formestan). Większość z tych środków w ogóle nie przyczynia się do zwiększenia siły i masy mięśniowej.
Badania naukowe
Wg badań w niektórych miejscach więcej niż 1/3 osób trenujących rekreacyjnie miała kontakt z dopingiem:
“W badaniach posłużono się metodą sondażu diagnostycznego. Anonimowy kwestionariusz ankiety wypełniły 343 osoby, z czego 298 zakwalifikowano do grupy ćwiczących rekreacyjnie. 103 osoby (34,56%) w tym 7 kobiet przyznały, iż stosowały SAA, w tym 36 określiło siebie jako aktualnie biorących. Dominującym motywem stosowania dopingu SAA okazał się brak cierpliwości w oczekiwaniu na efekty treningu (głównie w postaci zwiększania masy mięśni), jednak istotnymi motywami okazały się także ciekawość oraz wpływ otoczenia społecznego wymieniane przez około co czwartego z biorących SAA. Osoby, które zadeklarowały stosowanie SAA w przeszłości, stwierdzały najczęściej, iż o rezygnacji z dopingu decydowały kolejno względy finansowe, problemy zdrowotne i perswazja ze strony bliskich osób
Wg kolejnej analizy aż ponad 50% zajmujących się amatorsko treningiem siłowym stosowało różnego rodzaju preparaty. Wielu już po kilku miesiącach treningu sięgało po nielegalne środki:
„Stefaniak i współautorzy podają, że ponad połowa mężczyzn ćwiczących na siłowni przyjmowało zakazane substancje (głównie testosteron), z czego 21% przed upływem pierwszego roku systematycznego treningu […] Wśród ankietowanych osób do stosowania dopingu przyznało się 26% osób ćwiczących ponad trzy lata oraz 10% osób trenujących krócej. Należy przy tym podkreślić, że mimo anonimowości ankiet, częstokroć badani nie chcą przyznawać się do zachowań niedozwolonych czy moralnie wątpliwych. Wydaje się więc, że odsetki te w badanych grupach mogą być zaniżone
Ale jak naprawdę wygląda sytuacja „koksiarzy” (czyli osób stosujących zakazane środki farmakologiczne) od strony zdrowotnej? Większość osób początkujących przygodę z dopingiem rozpoczyna od metanabolu, winstrolu lub prohormonów – ze względu na strach przed środkami iniekcyjnymi. Często po podobne substancje sięgają osoby w wieku dojrzewania – co jest szczególnie niebezpieczne dla zdrowia (większe ryzyko powikłań – zaburzenia wzrostu, problemy hormonalne w dalszym życiu)
Na koniec należy zdawać sobie sprawę, że w badaniach naukowych i leczeniu stosuje się nikłe dawki preparatów. Przykładowo testosteronu (omnadren 250) w leczeniu stosuje się 250 mg co 3-4 tygodnie, w dopingu zdarzają się osoby biorące 1000 mg tygodniowo czyli w skali miesiąca szesnastokrotnie większą dawkę! Winstrol – leczenie 5-10 mg dziennie, w dopingu nawet dziesięć razy więcej! Deca durabolin – 50 mg co trzy tygodnie (leczenie), w dopingu 200-600 mg tygodniowo (czyli nawet trzydzieści sześć razy większa dawka w skali 3 tygodni!).